Co my tu mamy

wtorek, 11 czerwca 2013

droga z Nha Trang do Sajgonu i kupa piasku

Z Nha Trang pomknęliśmy pustą, nową drogą na południe. Przed Sajgonem chcieliśmy jednak odwiedzić jeszcze ulokowane w połowie trasy okolice miasteczka Mui Ne. Powodem były wydmy. Już po drodze atrakcji jak się okazało nie brakowało: odwiedziliśmy wytwórnię soli z wody morskiej, mijaliśmy klimatyczne miasteczka, jezioro z kaktusami wokoło, piękną scenerię morską  i inne przyjemne dla oka widoczki. Bez ciężarówek i większego ruchu. Fajna droga.


Do odbicia z głównej jedynki dojechaliśmy jak było ciemno. Nikłe światełko z motoru oświetlało piaszczyste już pobocze. A więc to tu. Kierowani wskazówkami mieszkańców dojechaliśmy do białych wydm, które były oznaczone szyldem i  informacją by najpierw zakupić bilet wstępu. Ale prócz nich cała okolica była wydmami, bardziej lub mniej porośniętymi. Dookoła tylko piasek, gwiazdy i czarne kontury krzewów i drzew gdzie nie gdzie. Bardzo nas kusiło by spać pod gwiazdami, niestety niebo co chwila rozbłyskiwało ostrzegając przed burzą. Po krótkim, magicznym spacerze i rozeznaniu się w okolicy zatrzymaliśmy się na nocleg w hamakach pod dachem u pewnych pań przy (jedynym tam) domu.  To była ciężka noc zważywszy nie tyle na upał, co na puszczoną na fulla wietnamską techno-disco muzykę, która leciała do późnych godzin nocnych (po obejrzeniu przez panie wszystkich już seriali tego wieczora).  o 4.30 zmyliśmy się zostawiając karteczkę z podziękowaniami za nocleg i udaliśmy się na wschód słońca na wydmy białe (bez biletów bo nikt o tej porze się nimi nie przejmował, a wchodząc później można by ducha wyzionąć w upale). 
A tam można się było poczuć jak na pustyni! Zmęczeni, brudni ale szczęśliwi oglądaliśmy wchód słońca i bawiliśmy się w piachu.


Prawie sami... bo na chwilę zjechała jakaś wycieczka, która na quadach w większości wjechała na wydmy. Oni jednak szybko zostali zagonieni z powrotem do autokaru i zostaliśmy już tylko my.  Bardzo wdzięczny obiekt do fotografowania, więc uwaga będzie duuużo piasku w galerii zdjęć;-) 


Dalej boczną drogą wzdłuż morza przez miasteczko Mui Ne jechaliśmy w stronę Sajgonu. Ale to nie był koniec piasku w tej opowieści, bo jak już pisałam cała okolica była piaszczysta (zobaczcie w galerii zdjęć piaszczyste krajobrazy i spacer po czerwonym korycie rzeki). W samym Mu Ne też są wydmy, jednak wydaje nam się, że bardziej zadeptane), Ostatni etap drogi przed Sajgonem/Miastem Ho Chi Minh również był obfity w ciekawe widoki i dobrą nawierzchnię.


A potem zaczął się sajgon na drodze;-) ale o tym już w kolejnym poście.

Więcej zdjęć


Brak komentarzy: