Co my tu mamy

środa, 3 kwietnia 2013

..moją bronią nóż i kusza...

W Polsce podobno jest przepis mówiący o tym, że możemy posiadać przy sobie nóż, ale pod warunkiem, że ostrze nie przekracza 6 cm.
Laotańczycy nie wiedzą, gdzie leży Polska, a już na pewno nie słyszeli o takim przepisie.
Ich noże są długie i masywne. Wynika to z tego, że nóż jest po prostu jednym z podstawowych narzędzi pracy. Małe noże nie poradzą sobie z tutejszą roślinnością. Na wsi nóż ma prawie każdy. Hodowcy używają go do szatkowania roślin na pokarm dla zwierząt. Mahut- opiekunowie słoni ścinają i tną na kawałki bananowce i karmią  nimi słonie. Farmerzy ścinają  nimi trzcinę cukrowa, bambusy itd. Sprzedawcy obierają nimi kokosy a nawet ananasy. Dzieciaki jak to dzieciaki..nóż jest potrzebny i już :-)





Kusza. Nie są to takie kusze jakie znamy z naszej historii gdzie, broń ta była w stanie razić przeciwnika na bardzo duże odległości i przebijać rycerska zbroje, a do ich napinania potrzebna była korba. Kusze są tu bardzo proste. Wykonane są w całości z drewna a strzały wykonywane są z bambusa.


Pewnego dnia w Sam Neua szukając monumentu szedłem przez wąską uliczkę, w której starszy Laotańczyk ćwiczył umiejętności strzeleckie. Nie myśląc zbyt długo  podszedłem  i zapytałem czy mogę popatrzeć, potem kilka fotek i pytanie "mogę spróbować"? :-)
 Nie było problemu, zgodził się od razu, wyszła też żona, dzieci, przybiegł sąsiad ze swoją kuszą. Mój gospodarz pobiegł do domu po więcej puszek i dodatkowe strzały.. w powietrzu zawisła atmosfera 'rywalizacji".

 Panowie byli uczciwi i dali mi szanse na strzały próbne :-) Mieli przy tym niezły ubaw, bo początkowo z przyzwyczajenia przykładałem kolbę do ramienia. Szybko zorientowałem się że kusza nie tylko nie ma takiej mocy jakiej się spodziewałem, ale także nie posiada przyrządów celowniczych. Wyczułem też spust oraz trajektorie lotu strzały. Po trzech strzałach bylem gotów.
Każdy z nas miał po 5 puszek do strącenia. Wszyscy strąciliśmy wszystkie swoje cele :-)
Rozstaliśmy się w sympatycznej atmosferze, gdzie wszyscy uśmiechając się pomrukiwali twierdząco "białasy też umieją strzelać z kuszy" :-)

Polska vs Laos 1:1


AK 47
Na głębokich wsiach można też spotkać panów z "kałasznikowami" ..jadąc przez jedną taką wieś zauważałem na polu pana paradującego z AK47 na plecach. Zszedłem z motoru i chciałem nawiązać kontakt ale Pan uciekł do domu... Nie wiem czy była to pozostałość po dziadku ale na pewno nie był to kałach kupiony w sklepie z bronią  ;-)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

*z drewna, nie z drzewa (kusza)

Bartek pisze...

Nie, bo w Laosie są z drzewa ;-)
Dzięki za uwagę, już poprawione.
Pozdrawiam.

Beata B. pisze...

Bartuś dobrze,że dałeś radę z tą kuszą,przecież trochę w życiu z różnych rzeczy strzelałeś,głupio by było gdybyś nie trafił:)Dziękujemy za pocztówkę