Co my tu mamy

środa, 24 kwietnia 2013

Na wakacjach w barze "pod bambusem". Dzienniki motocyklowe cz.3.


Jeszcze przed wyjazdem  z Dien Bien Phu poszliśmy na pyszne śniadanie - zupa Pho w jadłodajni i pierogi z ciasta drożdżowego od ulicznej sprzedawczyni. Najedzeni wsiedliśmy na motor. Czekała nas długa droga na wschód. Znów zrobiliśmy sobie przerwę w tym klimatycznym miejscu z bambusami, rzeką itd, o którym wspominałam w  części 2. Właściwie to miejsce, to nie typowy bar. Co prawda jest piwo i napoje z lodówki plus trzy przekąsek na zimno, ale jest to jednocześnie dom właścicieli. W dole płynie rzeka a po drugiej jej stronie na zboczu stoją tradycyjne domy. Piaszczystą ścieżką chodzą bawoły i mieszkańcy wioski. Gdy po raz drugi zawiśliśmy w hamakach pod bambusami, sącząc sobie zimne napoje stwierdziliśmy, że za bardzo nam się tu podoba, żeby jechać dalej. Zostaliśmy. Właściciele zgodzili się, żebyśmy się rozbili na noc. Tego dnia poleżałam w hamaku z książką, którą zakupiłam w Hanoi, Bartek podreperował motor, pokąpaliśmy się z dzieciakami w rzece, umyliśmy i pomalowaliśmy naszą hondę. A do tego zaproszono nas do spania w domu i została nam udostępniona kuchnia. Wieczorem jeszcze wspólna posiadówa i wyjście do kumpli z gospodarzem, gdzie też zostaliśmy ugoszczeni. "Żyć, nie umierać"!



Druga część drogi 279, na północny-wschód od miasta Tuan Giao była ciężka. Spore fragmenty drogi to było błoto, żwir lub dziury a czasami wszytko na raz. Zwłaszcza w okolicach nowo powstającej tamy, gdzie na terenach tych było widać wyraźną ingerencję człowieka w naturę - budowa tamy spowodowała zalanie dolin i sprawiła, ze roślinność do poziomu wody wymarła. Całe wzgórza były rozkopane, dla niewiadomych dla nas celów (poza tym, że pod nową drogę i ich infrastrukturę).


Dzień zakończył się udaną próbą zanocowania w szkole. Przy szkołach jest bowiem skromniutkie (w większości przypadków) zaplecze mieszkalne dla nauczycieli. Nam się dostał jeden z lepszych pokoików - higienistki, której najwyraźniej brakowało. Mogliśmy też sobie ugotować kolację i skorzystać z "łazienki" ;-) do łóżka pod moskitierę wygoniła nas już o 19.30 chmara owadów i tym podobnych...





Więcej zdjęć



Brak komentarzy: