Co my tu mamy

środa, 24 kwietnia 2013

Dien Bien Phu


"Około godziny 18.15 pod osłoną ciemności żołnierze wietnamscy osiągnęli opuszczoną transzeję stanowiącą zewnętrzny obwód obrony "Béatrice". Stąd do okopów legionistów pozostało jeszcze 200-400 m gołego pola, oczyszczonego przez załogę z wszelkiej roślinności. Nagle powietrzem wstrząsnął krzyk "xung phong" ('naprzód") atakujących falami Wietnamczyków...."

Książek na temat bitwy pod Dien Bien Phu napisano wiele zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Jakie by nie były wersje wydarzeń jeden fakt jest niezaprzeczalny. Ta bitwa zakończyła okres panowania Francji w Indochinach i pozwoliła Wietnamczykom na uzyskanie niepodległości. 


Do Dien Bien Phu dotarliśmy wcześnie rano, noc mieliśmy spędzić nad jeziorem w okolicach, gdzie kiedyś był bunkier generał Giapa (zostały tylko szczątki). W dolinie obecnie jest duże miasto, na cały nasz pobyt spotkaliśmy tylko jednego "białasa" z Włoch. Reszta turystów to Wietnamczycy. Dla nich to miejsce jest szczególne. W muzeum, które odwiedziłem miały miejsce sytuacje, gdzie po zakończaniu filmu historycznego na temat bitwy Wietnamczycy wstawali i  bili  brawo. 

Miasto jest typowe, wąska zabudowa, targi z jedzeniem i  duży ruch motocyklowy. Jest położone w dolinie, jest tam też duże lotnisko.  Natomiast śladów sławnej bitwy nie trzeba szczególnie szukać. Jest ich sporo. Ogromny monument zwycięstwa na górze D 1, muzeum bitwy, bunkier francuskiego dowództwa, parę sztuk czołgów M24 Chaffee, cmentarz żołnierzy Wietnamskich,  most (zamknięty dla samochodów) oraz wzgórze A 1.     Więcej zdjęć









Brak komentarzy: