Słyszeliśmy legendy o ruchu drogowym (skuterowym przede wszystkim) i faktycznie, ulice są zalane morzem skuterów, niektóre jak to azjatyckie motorki są zapakowane towarem bardziej niż bylibyśmy to sobie w stanie wyobrazić, a wśród tego wszystkiego piesi, w tym my, bo chodniki są zajęte przez sprzedawców i restauracyjki, knajpeczki z małymi krzesełeczkami (dużo zdrobnień, ale tak właśnie było;-))
Budynki są tu wąskie, bo podatek płaci się od szerokości frontu. Bardzo dużo architektury kolonialnej. Wiele budynków, zwłaszcza tych większych obecnie zaadaptowanych na placówki państwowe, jest w kolorze ciepłego żółtego, symbolizującego niegdyś króla. Nie brakuje też zielonych skwerów także w stylu kolonialnym. Jednym z symboli miasta jest jezioro Hoan Kiem w samym centrum, z Wierzą Żółwia i świątynią Ngoc Son, do której prowadzi charakterystyczny czerwony most.
Nie tylko w Old Quarter budynki są wąskie. |
Uliczni sprzedawcy |
W pierwszych dniach ograniczyliśmy się do bliskiej okolicy ze względu na moje zatrucie (pierwsze w podróży). Szwendaliśmy się po zatłoczonych uliczkach starego miasta odkrywając, że jest ono pełne lokalnego życia, sprzedawców, jedzenia. Nazwa uliczek odpowiada temu co niegdyś się na nich sprzedawało np. ulicy mat z samymi matami, ulica garnków z samymi garnkami itd. Do dziś coś z tego zostało i sprzedaż tych samych produktów gromadzi się w jednym miejscu, jeśli wyjdzie się odrobię za ściśle turystyczny obręb (tak, tak Bartek znalazł swoją ulicę z mundurami wojskowymi).
Mauzoleum Ho Chi Minha |
Hanoi to też duża ilość muzeów za przystępną cenę: M. Historyczne, M. Rewolucji (historia XXw.), M. Militarne, M. Kobiet, M. Etnograficzne.Więzienie Hao Lo. A do tego jeszcze Świątynia Literatury, Cytadela. Pewnie jeszcze coś. Jest co robić:-) Nam jeszcze kilka punktów zostało do odwiedzenia na przyszłość.
Miasto jest wielkie i zdecentralizowane. Tzn jest historyczne centrum, ale wyjeżdżając nawet na jego obrzeża ma się uczucie bycia w centrum (szerokie ulice, ogromna ilość sklepów, restauracji). Wystarczy jednak wejść w głąb zabudowań żeby znaleźć malutkie, wąziutkie dzielnice mieszkalne z lokalnymi sklepikami. Hanoi będzie nam się też kojarzyć z tymi małymi jadłodajniami i kafejkami na chodnikach. To już coś innego niż wózki z jedzeniem. Te działają stacjonarnie rozkładając się na chodnikach. Przeważnie za stół robi tacka położona na stołeczku. W takich miejscach siedzą zarówno elegancko ubrani Wietnamczycy jak i ci bardziej ubodzy, po prostu wszyscy. Przede wszystkim działają tak kafejki z kawą, red bullem i zieloną herbatą a do tego skubie się słonecznik. W Old Quarter (choć nie tylko) działają słynne miejscówki z tanim, pysznym (75gr) piwem z beczki tzw bia hoi. A do tego przekąski na ciepło i zimno - cudowne zakończenie dnia, które uskutecznialiśmy codziennie, jak tylko wydobrzał mój brzuch:-)
Nasza miejscówka. Po 2dniach już nas znali i bez zamawiania dostawaliśmy to co chcieliśmy:-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz