Co my tu mamy
- Chiny (7)
- Hong Kong (1)
- Laos (10)
- przedwyjazdowo (4)
- przygotowania (4)
- Tajlandia (9)
- Wietnam (19)
sobota, 13 kwietnia 2013
Made in China
Kojarzy się negatywnie, prawda? A my będąc w Chinach zastanawiamy się czemu. Może sporo cześć ich produktów nie jest wysokiej jakości, ale Chiny to potęga. Dawno nas przegonili w postępie cywilizacyjnym. Infrastruktura drogowa, ilość inwestycji krajowych i zagranicznych, rozwinięta sieć połączeń autobusowych i kolejowych, ilość drogich galerii handlowych, metropolii - tyle widzieliśmy na własne oczy, a jest tego na pewno więcej. Uderzyło nas to zwłaszcza przy przekraczaniu granicy chińsko-laotańskiej, dwa różne światy. Młodzież się kształci i często wyjeżdża na różnego typu wymiany studenckie. Usłyszałam, że tylko urzędnikom trudniej wyjechać za granicę. Wszyscy mają pracę, choć oznacza to więcej pracowników niż niezbędne minimum (to przypomina, że jest to kraj komunistyczny), ale wygląda na to, że Chiny mogą sobie na to pozwolić.
Przed wyjazdem naczytałam się, że Chiny są trudne w podróżowaniu, a ludzie "ciężcy". Otóż po raz kolejny nasza opinia jest odmienna z tym co czytaliśmy/słyszeliśmy. Otrzymaliśmy dużo pomocy i życzliwości od Chińczyków, bezinteresownej! Również przemieszczanie się po kraju jest proste. Duża ilości połączeń, niemożność zgubienia się na dworcu (który jest aż nazbyt zorganizowany jak na lotnisku- np samemu nie da się wejść na peron, bramki otwierają się dopiero po przyjeździe pociągu a trasa podróżnych jest obstawiona pracownikami tak żeby nikt przypadkiem nie zboczył) i czasem nawet dwujęzyczne tablice informacyjne. Z rzadka zdarzy się ktoś mówiący trochę po angielsku, dlatego trzeba się uzbroić w słowniczek z "krzaczkami", w którym powinny się znaleźć nazwy miejscowości, które nas interesują oraz potrawy, które nam odpowiadają plus coś według własnych potrzeb. Wtedy jest łatwo:-) jest to bardziej pewne niż nauka wymowy tych kilku słów, bowiem dla Chińczyka i tak będziemy nie zrozumiali. I dochodzimy do jednej z dwóch irytujących nas rzeczy w Chinach - mieszkaniec kraju środka nie bierze w ogóle pod uwagę, że my nie rozumiemy chińskiego. Tak więc wszyscy do nas mówią w swoim języku nie zrażeni naszą skonfundowaną miną. W drugą stronę działa to tak, że nawet nie próbują zrozumieć, o co my staramy się ich spytać mową gestów. To już lepiej im narysować o co nam chodzi- działa :-) Trzeba tylko jeszcze zrozumieć odpowiedź :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz