Co my tu mamy
- Chiny (7)
- Hong Kong (1)
- Laos (10)
- przedwyjazdowo (4)
- przygotowania (4)
- Tajlandia (9)
- Wietnam (19)
niedziela, 10 lutego 2013
Muay Thai
Po raz pierwszy w Tajlandii zetknąłem się z tą sztuką walki w Bangkoku. Spacerując z Mają pierwszego dnia i rozpoznając miasto natrafiliśmy na spory budynek z dużą ilością Tajów przed wejściem.Gdy podeszliśmy bliżej, ukazał się duży baner graficzny z dwoma zawodnikami, który dał nam do zrozumienia, że tutaj odbywają się walki Muay Thai. Świadczyły także o tym kasy oraz Tajowie, którzy próbowali nam sprzedać najdroższe bilety w pierwszym rzędzie ;-)
Maja była zdecydowana żeby nie iść (-nie lubi oglądać przemocy), ja owszem ale po sprawdzeniu cen musiałem odpuścić - za ostatni rzad 1000 batów (nieco ponad 100zł)!! :-/
Podróżując po Tajlandii zrozumiałem ze Muay Thai to nie tylko sztuka walki, to część ich kultury, sport narodowy, dla wielu sposób na życie. Nie jednokrotnie przy robieniu zakupów widziałem gazety poświęcone tylko Muay Thai. Będąc w Tracie odwiedziliśmy lokalny klub sportowy, który prowadzony był przez byłego i troszkę już podstarzałego zawodnika Muay Thai.Na dworcach autobusowych czekając na autobusy lub przesiadki oglądałem z miejscowymi zawody transmitowane w telewizji. Okazało się, że przy okazji walki ma miejsce wiele rytuałów dla nas nieznanych.
Będąc drugi raz w Bangkoku bijać się z myślami (czy nie szkoda pieniędzy) Maja przeważyła szale, poczytała także trochę i znalazła informacje ze największe emocje są w II rzędzie. Idę :-)
W informacji podano, że walki zaczynają się o 18.00. Bylem tam pol godziny wcześniej :-)
Wchodzę do budynku, czuje klimat tego miejsca. Stary wytarty ring, brak nowoczesnych gadżetów tylko dzwonek i loża dla sędziów. Brak ludzi, cisza, lekko żarzące się światło.. myślę, cisza przed burza ;-)
Godzina 18.00, coś jest nie tak...w II rzędzie jestem praktycznie sam, w pierwszym rzędzie siedzi kilku turystów...na ring wychodzi dwóch młodych zawodników w kaskach, ochraniaczach i... trampkach ??!
Żadnych rytuałów o których wcześniej tak dużo słyszałem i widziałem w telewizji...Słuchać uderzenie w dzwon, zaczyna się walka, oglądam i myślę gdzie to Muai Thai? Walka wygląda jak boks. Zawodnicy punktują się uderzeniami ale brak jakichkolwiek kopnięć, już nie wspominając o probie zadania ciosu przeciwnikowi kolanem czy łokciem. ..
Ale lipa! Dałem się nabrać, zapłaciłem 1500batow za teatrzyk dla turystów :-(
Koniec walki, wychodzą następni..to samo. Chodzi mi już po głowie żeby iść ale nie, zapłaciłem to już obejrzę do końca ;-) Na sali jednak coś zaczyna się dziać. Do mojego rzędu zaczynają schodzić się Tajowie, obok mnie zaczyna się rozstawiać 4 Tajów z instrumentami, Dwa bębny, flet i dzwonki..dochodzę do wniosku ze Walki zaczynają się 18.30. To co oglądałem przed chwila to "rozgrzewka" dla tych co przyszli za wcześnie ...uFFF! ;-)
Tego wieczoru odbyło się 9 walk. Emocji jakie towarzyszyły oglądaniu walki nie da się opisać. Walczą młodzi zawodnicy ale są dobrze przygotowani za równo technicznie jak i fizyczni, ciosy jakie otrzymują podczas walk nie jednego powaliły by na ulicy.
Walka trwa 5 rund. Pierwsze 2 rundy wszyscy oglądają w ciszy i spokoju, ale kolejne budzą niebywale emocje. Wokół mnie Tajowie obstawiali zakłady, przekrzykując się i wymachując coś rękami. Z boku wyglądało dla mnie jak by pokazywali sobie zwierzątka z cienia z pomocą rąk, były tam słoniki, wężyki, ptaszki itd. Emocje zebranych budziła nie tyle sama walka, co pieniądze, które można było wygrać lub przegrać. Dwie walki zapadały mi szczególnie w pamięć, jedna to walka w której w pierwszych rundach górował zawodnik w czerwonych spodenkach. Jednak w trzeciej rundzie coś sie zmieniło, zawodnik w niebieskich spodenkach nagle z postawy biernej przeszedł do ataku, jego ciosy były tak szybkie i silne ze czerwony szybko został doprowadzony do stanu "przednokautowego", sędzią przerwał walkę. Halas na sali jest nie do opisania, słychać było że dużo Thajów straciło w tej walce sporo pieniędzy ;-)
Druga walka zakończyła się w pierwszej rundzie. Zawodnik "czerwony" obijał "niebieskiego". W pewnym momencie chciał wykonać kopniecie na głowę przeciwnika jednak ten przechwycił jego nogę i wywrócił rywala na ring. Czerwony próbował się podnieść lecz niebieski był już przy nim, wyprowadził cios kolanem trafiając go proste w szczękę. Czerwony upadł z powrotem na ring . Nokaut! Więcej zdjęć
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz